Felieton
Takie sobie rozważania
/Część IV/
W sporcie nie ma pewniaków. Napisałem to zdanie i złapałem się na tym, że to prawda stara jak sport i o słuszności tej tezy nikogo przekonywać nie trzeba. Wszystkie rankingi są tylko dobrą zabawą, a życie ma tę właściwość, że pisze własne scenariusze, które często kpią sobie z ocen fachowców i oczekiwań kibiców. Dlatego przedstawiając głównych aktorów walki o tytuł mistrzowski w siatkówce mężczyzn, może nieco przekornie, chciałbym dłużej zatrzymać się na zespole, który, moim zdaniem, ma szansę, aby skupić na sobie uwagę fachowców i kibiców, a myślę tu o Politechnice Warszawa.
Na samym początku chciałbym wyjaśnić, że nie zamierzam nikogo przekonywać o tym, że to właśnie Akademicy z Warszawy zawojują polską ligą i rzucą na kolana jej mocarzy, bo graniczyłoby to ze skrajną naiwnością. Jednak wydaje mi się, że to właśnie oni niejeden raz mogą sprawić niespodziankę najlepszym zespołom, które w meczach z nimi, będą szukały łatwych punktów i szansy na poprawę lokaty lub na umocnienie pozycji.
Jaka jest Politechnika Warszawa? Kiedy w ubiegłym sezonie zespół trafił do serii A stał się od samego początku dostarczycielem punktów, zajmując przez długi czas ostatnie miejsce w tabeli. Uwagę kibiców zwracał jednak styl gry Politechniki, gdyż był on znacznie lepszy od zajmowanej pozycji. Niedoświadczony beniaminek "płacił więc frycowe", w egzekwowaniu którego bezlitosne były zarówno drużyny z czoła tabeli jak i te - skazane na walkę o utrzymanie. Przebudzenie nastąpiło w meczu z NKS-em Nysa, a później w rundzie rewanżowej z Mostostalem Kędzierzyn. Wywalczone pięć punktów sprawiło, że szkoleniowcy, zawodnicy i kibice z większym optymizmem mogli patrzeć w przyszłość, a okrzepła w bojach na szczycie drużyna powoli odrabiała straty, aby niemal na ostatnich centymetrach tego biegu, wywalczyć bezpieczną siódmą pozycję, pokonując w międzyczasie PZU Olsztyn, KP Energię, oraz Nysę i BBTS na wyjeździe.
Na pewno na taki stan miała wpływ zmiana trenera. Znany z pracy z młodzieżą Krzysztof Felczak uspokoił grę niedoświadczonych siatkarzy, dodał im więcej pewności i po mistrzowsku wykorzystał drzemiący w zawodnikach potencjał, a chociaż droga do końcowego sukcesu była długa, bo po przerwie zimowej Politechnikę dzieliło pięć punktów od przedostatniej Gwardii, pozwolił zawodnikom, aby uwierzyli w sukces.
W przerwie transferowej Politechnika pozyskała kilku ciekawych zawodników, wśród których na uwagę zasługują szczególnie trzej: Jakub Bednaruk, Tomasz Kowalczyk i Krzysztof Niedziela. Wszyscy oni mają spore doświadczenie w serii A i wszyscy prezentują solidny poziom, a to gwarantuje stabilną grę, co na pewno nie było walorem tej drużyny w ubiegłym sezonie. Czy uda się zastąpić Zbigniewa Bartmana, pokaże czas, ale z pewnością odejście tego młodego atakującego do Energii jest sporą stratą, zwłaszcza, że jego talent rozwija się dynamicznie, co udowodnił już w meczach sparingowych i w pojedynku o Puchar Polski z Jadarem Radom i Resovią Rzeszów.
W każdym razie rachunek strat i zysków Warszawa może zapisać na swoją korzyść, a budowany zespół sprawia wrażenie solidnego. Pozostał bowiem jego trzon, który z takim zaangażowaniem bronił się przed spadkiem do serii B i momentami grał naprawdę dobrą i ciekawą siatkówkę. Zahartowani w bojach siatkarze na pewno wpisali w swoja sportową świadomość to doświadczenie i teraz zechcą je wykorzystać. Udało się zatrzymać wielu wartościowych zawodników: Peciakowskiego, Szcześniewskiego, Szulca czy Dyżakowskiego, których dobrym uzupełnieniem będą pozyskani w tym sezonie. Co z tego wyniknie, czas pokaże, ale nie wybierałbym się do Warszawy po łatwe punkty, bo taki wyjazd może skończyć się rozczarowaniem. AZS Politechnika Warszawa mierzy w środek tabeli i ma szanse to zamierzenie zrealizować, ale po drodze może utrudnić realizację własnych celów wielu drużynom.
cdn.
Autor: Janusz Żuk
Czytaj także:
Takie sobie rozważania część pierwsza
Takie sobie rozważania część druga
Takie sobie rozważania część trzecia
Takie sobie rozważania część piąta
|