Felieton
Takie sobie rozważania
/Część III/
Kłopoty hartują charaktery, a trudności wyzwalają w ludziach determinację. I dobrze się stało, że działacze NKS-u Nysa i Górnika Radlin nie zawiedli swoich kibiców i mimo tylu problemów zgłosili swoje zespoły do rozgrywek. Może w tym miejscu ktoś z czytelników powie, że należało dać szansę innym drużynom, takim, które sprawniej radzą sobie na trudnym rynku marketingu i zarządzania i wskaże choćby na BBTS czy Gwardię Wrocław, a swój sąd poprze poziomem rozgrywek i jakością sportowych emocji. A mnie się wydaje jednak, że jedynym sprawdzianem wartości zespołów jest wynik na boisku, a z tej konfrontacji oba wymienione przeze mnie kluby wyszły w poprzednim sezonie zwycięsko i dlatego zasłużyły w pełni na to, by grać w serii A.
Jakże odmienne są losy obu siatkarskich drużyn i jak różna historia. Nysa to od 1991 roku czołowy zespół siatkarski w Polsce. Co prawda jego lata świetności minęły dosyć dawno, bo ostatnim sukcesem tego zespołu było zdobycie Pucharu Polski w 1996 roku, ale seria A bez dwukrotnego wicemistrza Polski byłaby na pewno pozbawiona czegoś naprawdę istotnego - odwołania do historii i potwierdzenia siły ludzkiej woli. Dla mnie bowiem ta niewielka opolska miejscowość jest symbolem tego, że wielki sport może zrodzić się i świętować sukcesy nie tylko w bogatych i wielkich miastach, ale gdzieś tam, dokąd rzadko zaglądają kamery telewizyjne i gdzie trudno o ogromne pieniądze. Dlatego bardzo się cieszę, że nyski klub, teraz już jako AZS Nysa, wystąpi jednak w nadchodzącym sezonie w rozgrywkach ligowych. Nysa to również takie kalendarium wzlotów i upadków polskiej gospodarki i jej wpływu na sport.
Czytając jej historię, można się zdziwić, z jak ogromnymi problemami musieli radzić sobie ludzie zakochani w siatkówce w tym miasteczku. Wspomnę tylko niektórych sponsorów, których nazwa pojawiała się w nazwie klubu: Stal Nysa, Stal Hochland Nysa, Citroen Stal Hochland Nysa, Citroen Stal Nysa, a później: KS Citroen Nysa, KS Nysa, NKS NTO Nysa, NKS Nysa i wreszcie - AZS Nysa. Ta przydługa lista jest w jakimś sensie historią walki o klub i siatkówkę w mieście, dla którego siatkówka jest wszystkim i za to chylę czoła przed nimi i wierzę, że uda się im skompletować skład i wystąpić w nadchodzącym sezonie.
Na razie AZS Nysa liczy straty i z ogromna determinacja buduje nowy zespół. Nie jest to łatwe zadanie, czego dowodem jest brak do tej pory w kadrze aż czterech zawodników. Z zespołem pożegnali się bowiem Arek Olejniczak, Piotr Łuka, Adam Patucha, Piotr Gacek którzy decydowali o grze zespołu, a pełnego składu nie udało się do tej pory skompletować. Adam Kurek, kapitan zespołu z Nysy, jednak uspokaja, że zespół dobrze będzie przygotowany do sezonu i już niedługo kibice poznają pełny skład nyskiego AZS-u. Na razie z drużyną trenuje ośmiu siatkarzy. Ze starego składu pozostali Kurek, Maciończyk i Jaszewski. Prezes Pięt rozgląda się za kolejnymi zawodnikami na Słowacji, w Czechach i zza wschodnią granicą i mocno wierzy, że uda się zebrać "dwunastkę" jeszcze przed rozpoczęciem sezonu.
W tym miejscu chciałbym przejść do drugiego bohatera tej części mojego artykułu - Górnika Radlin, bo losy tych zespołów w czasie minionych wakacji dziwnie się połączyły i zazębiły. Oba miały duże problemy ze zgłoszeniem do rozgrywek, oba mają trudności finansowe i oba miały przez pewien czas...wspólnych zawodników. To właśnie siatkarze z Radlina mieli bowiem zasilić nyski AZS w sytuacji, gdyby ich macierzysty klub nie wystąpił w serii A. To, co cieszy kibiców z Radlina, stało się poniekąd zmartwieniem prezesa Pięta i trenera Salwina. Ot, takie życie.
Radlin to typowy beniaminek, który skazany na pożarcie wygrał baraże i stanął przed wielką szansą. W maju trener i zawodnik w jednej osobie, Dariusz Luks, tak komentował ten sukces: "Jestem bardzo dumny i szczęśliwy z awansu. Przed sezonem skazywano nas na spadek, a my udowodniliśmy, na co nas stać. BBTS przesadził, śmiejąc się z nas i opisując jako słabą drużynę. Nauczyliśmy ich, że w sporcie zwycięża się ciężką pracą i nie wszystko można przewidzieć. Tak jak obiecałem przed barażami, w ekstraklasie nie zagram. Wieszam buty na kołku i koncentruję się na trenerce" W ten sposób w Radlinie przywitano zwycięstwo w barażach i awans do serii A. W drużynie panował uzasadniony entuzjazm. Prezes Jan Jaszczak pełen optymizmu snuł plany na najbliższe dni, tygodnie i miesiące: "Mamy świetny kolektyw, który stworzył trener Dariusz Luks. Jestem pod wrażeniem pracy tego człowieka. Ma wielkie wyczucie, jest bardzo dobrym psychologiem.
Z chłopaków, którzy wcześniej grali w drugiej lidze, zrobił mistrzów. Wyciągnął z każdego z zawodników maksimum jego umiejętności, niczym przed laty Feliks Stamm od bokserów.
Nie mam chwili wytchnienia. Od samego rana robię wszystko, by ten sukces miał podstawy organizacyjne. Przede wszystkim rozmawiam z potencjalnymi sponsorami. Potrzeba nam około 2 milionów na nowy sezon. Zespół chcemy oprzeć na zawodnikach, którzy wywalczyli awans. Jednak myślimy o pewnych wzmocnieniach. Mamy sporo naszych wychowanków rozsianych po klubach całej Polski, niektórzy są gotowi wrócić do Radlina. Myślę, że uda się sprowadzić choćby rozgrywającego Jarosława Macionczyka, który ostatnio grał w Nysie" Życie okazało się jednak o wiele bardziej brutalne. Pozyskanie bogatych sponsorów nie jest wcale takie łatwe, o czym wiedzą prezesi nawet bardzo utytułowanych zespołów, a bez pieniędzy trudno o budowanie drużyny zdolnej do walki o punkty w serii A. Dlatego udział siatkarzy z Radlina niemal do połowy września wisiał na przysłowiowym włosku.
Najpierw działacze podjęli decyzje o wycofaniu beniaminka z rozgrywek, po jakimś czasie jednak zmienili zdanie. Powodem takich perturbacji były oczywiście finanse klubu i brak odpowiedniej hali. W końcu wynajęto obiekt w Rybniku Boguszowicach i wykupiono od BBTS-u 100 akcji PLS-u. Pozyskano też najprawdopodobniej sponsora, którym została Poczta Polska. Miejmy nadzieję, że ta decyzja kończy definitywnie problemy beniaminka.
Jaki będzie ligowy los obu zespołów? W jakich nastrojach kibice z Nysy i Radlina będą żegnać rozpoczynający się niedługo sezon? Te pytania pozostaną przez kilka najbliższych miesięcy bez odpowiedzi. Nysa nieraz już dowiodła, że niestraszne jej nawet największe zawieruchy wokół klubu i tam, gdzie inni dawno by się poddali, zespół wychodził z podniesionym czołem. Czy wystarczy determinacji i umiejętności beniaminkowi, pozostaje niewiadomą. W każdym razie jedno jest pewne, że sport, ten największy w szczególności, jest zajęciem dla ludzi z pasją i charakterem, a tych cech nie brakuje działaczom z obu miast. Oby nie zabrakło ich zawodnikom i szkoleniowcom.
cdn.
Autor: Janusz Żuk
Czytaj także:
Takie sobie rozważania część pierwsza
Takie sobie rozważania część druga
Takie sobie rozważania część czwarta
Takie sobie rozważania część piąta
|