Historia ZAKSY
31.W europejskiej elicie
Sezon 2021/2022 Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zakończyła z potrójną koroną, co było największym sukcesem polskiego klubu w historii PlusLigi. Nasz zespół zdobył Puchar Polski, mistrzostwo Polski i wygrała Ligę Mistrzów.
I podobnie jak rok wcześniej, stracił najważniejszego zawodnika, MVP finału Ligi Mistrzów w Lubljanie, Kamila Semeniuka, który wybrał ofertę Perugii, oraz trenera Gheorghe Cretu, który po roku pracy rozstał się z zespołem.
Niestety, w czasie wakacji nie udało się znaleźć następcy Kamila Semeniuka, a wiec zawodnika, który byłby liderem zespołu. Pozyskany bułgarski przyjmujący Denis Karyagin był zbyt młody, aby udźwignąć ciężar gry w PlusLidze, a co dopiero zastąpić gwiazdę mistrzów Polski i szybko "wylądował" w kwadracie dla rezerwowych.
Na szczęście pozostali zawodnicy przedłużyli kontrakty, a na miejce leczącego kontuzję Norberta Hubera pozyskano Dmytro Pashytshyego, który po napaści Rosji na Ukrainę rozwiązał kontrakt z Zenitem Kazań. Do zespołu dołączył też na środek siatki reprezentant Holandii Twan Wiltenburg.
W piątek 16 września o godzinie 18.00 w Brukseli odbyło się losowanie grup Ligi Mistrzów, które dla naszego zespołu nie było najszczęśliwsze. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle trafiła do grupy D razem z rywalem z dwóch ostatnich finałow Ligi Mistrzów, zespołem Itas Trentino. Ponieważ według nowego regulaminu do fazy play-ff bezpośrednio awansowały tylko zespoły z pierwszego miejsca, a pozostałe musiały walczyć w barażach, grupę uznano za trudną.
Sezon ZAKSA rozpoczęła 1 października 2022 roku meczem z Indykpolem Olsztyn, wygranym 1:3. Jednak już w trzeciej kolejce nasz zespół przegrał na wyjeździe 3:1 z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Najboleśniejszą okazała się jednak porażka w piątej kolejce ze Stalą Nysa i to bez wygranego seta, która zepchnęła nas na szóste miejsce. Na zakończenie pierwszej rundy kędzierzynianie zajmowali czwarte miejsce, mając na koncie 12 wygranych i trzy porażki.
Dopiero styczeń przyniósł zmianę w stylu gry mistrzów Polski. Pozyskanie z ligi chińskiej, która właśnie skończyła rozgrywki, Bartosza Bednorza, odmieniło oblicze zespołu, który teraz zyskał skuteczne lewe skrzydło.
Już z Bartoszem Bednorzem Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle obroniła Puchar Polski rozgrywany w Krakowie, pokonując w finale Jastrzębski Węgiel. W lidze grała jednak nadal w przysłowiową kratkę. Do trzech przegranych w pierwszej rundzie "dołożyła" kolejne pięć i w play-offach startowała z czwartego miejsca.
I tu znowu dał o sobie znać transfer Bartosza Bednorza. W trudnych meczach z Projektem Warszawa w ćwierćfinale i z Asseco Resovią Rzeszów (liderem rundy zasadniczej) w półfinale właśnie Bartosz Bednorz był postacią pierwszoplanową w zespole obrońcy tytułu mistrzowskiego, zdobywając trzykrotnie statuetkę MVP.
W fazie grupowej Ligi Mistrzów nasz zespół zajął drugie miejsce, przegrywając dwukrotnie z Itasem Trentino (3:1 i 3:2) i o prawo gry w play-offach musiał walczyć w bratobójczym pojedynku z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Kędzierzynienie pewnie pokonali brązowego medalistę ostatnich rozgrywek PluLigi, a w fazie play-off ponownie czekał na nas zwycięzca z grupy, czyli Itas Trentino, z którym nasz zespół stoczył morderczy pojedynek. U siebie kędzierzynianie wygrali 3:2, a o awansie wobec wyniku 3:2 dla gospodarzy, zadecydował "złoty set" wygrany przez ZAKSĘ 9:15. Nie był to jednak koniec polsko-włoskiej konfrontacji. W półfinale czekał na nas usiany gwiazdami zespół z Perugii z Kamilem Semeniukiem i Wilfredo Leonem w składzie. W hali "Azoty" kędzierzynianie pokonali Włochów 3:1, aby w rewanżu wygrać dwa sety i spokojnie bez presji dokończyć walkę o finał, w którym po raz pierwszy w historii miały spotkać się dwa polskie zespoły: Grupa Azoty ZAKSA
Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel .
Zmęczeni barażami i pięciosetowymi play-offami w Lidze Mistrzów oraz długimi ćwierćfinałami i półfinałami w PlusLidze mistrzowie Polski w finale nie sprostali świetnie dysponowanemu zespołowi Jastrzębskiego Węgla, który w końcówce sezonu wszedł na "kosmiczny poziom" i pewnie odzyskał od ZAKSY mistrzostwo Polski, wygrywając trzy mecze finałowe.
Nie był to jednak koniec historii. Ten nastąpił 20 maja w Turynie. Przed tym wielkim meczem wszyscy zastanawiali się nad jednym - czy przez ten czas jastrzębianie zdołają utrzymać galaktyczną formę z walki o mistrzostwo Polski, a ZAKSA zdoła odbudować się nie tylko mentalnie. W zmaganiach o złoto PlusLigi kędzierzynianie zostali bowiem złamani nie tylko, jeśli chodzi o siłę woli, ale przede wszystkim moc jej dotychczasowych liderów. Z dziesięciu setów w finałowej rywalizacji w PlusLidze ZAKSA wygrała tylko jednego, bo tak trudno było przeciwstawić się świetnie grającym jastrzębianom.
W Turynie zobaczyliśmy na szczęście już inną ZAKSĘ. Tę, którą znaliśmy z półfinałów i ćwierćfinałów zarówno w Lidze Mistrzów jak i w PlusLidze - nieustępliwą, walczącą, opanowaną w decydujących momentach. Po pasjonujących czterech setach o tym, do kogo trafi europejski puchar, miał zadecydować tie-break. ZAKSA prowadziła już 8:5 w tej decydującej odsłonie i wtedy wyższy bieg wrzucili rywale. Dzięki serwisom Jurija Gładyra, Jastrzębski Węgiel wyrównał stan tie-breaka (10:10). Swojego ruchu mógł żałować z kolei Tomasz Fornal. Zawahał się i nie skoczył do bloku przy ataku Kaczmarka, a ten uderzył na czystej siatce (12:10). Po bloku Janusza na Clevenocie ZAKSA miała pierwszą piłkę meczową. Wykorzystał ją Smith w ataku ze środka, a kędzierzynianie po raz trzeci z rzędu mogli świętować tytuł klubowego mistrza Europy.
- ZAKSA po raz kolejny pokazała, że potrafi wychodzić z trudnych momentów i wygrać. W sobotnim finale też mieli momenty słabości. Prowadzili czterema, pięcioma punktami i robił się remis. W czwartym secie mieli kilka piłek meczowych, ale to jastrzębianie doprowadzili do tie-breaka. Tam znów dochodziło do zwrotów akcji. ZAKSA to jest wielka drużyna i widać, że ze sobą tworzy wspaniałą atmosferę i zbudowała coś wielkiego - chwalił triumfatorów Ligi Mistrzów prezes PZPS-u Sebastian Świderski, który przed dwoma laty jako prezes Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle zdobył z zespołem pierwszy puchar Ligi Mistrzów.
A trzecie zwycięstwo pod rząd w Superfinale Ligi Mistrzów na zawsze zapisało nasz zespół w panteonie największych, którym udał się taki wyczyn, obok Itasu Trentino i Zenitu Kazań.
Autor: Janusz Żuk
FOTO: Jan Opiłka
FOTO: Jan Opiłka
FOTO: CEV
Nr | Imię i Nazwisko | Rok urodzenia | Wzrost | Pozycja |
2. | Łukasz Kaczmarek | 1994 | 204 | Atakujący |
4. | Przemysław Stępień | 1994 | 185 | Rozgrywający |
5. | Marcin Janusz | 1994 | 195 | Rozgrywający |
7. | Twan Wiltenburg | 1997 | 204 | Środkowy |
8. | Adrian Staszewski | 1990 | 196 | Przyjmujący |
9. | Bartłomiej Kluth | 1992 | 210 | Atakujący |
10. | Bartosz Bednorz | 1994 | 201 | Przyjmujący |
11. | Aleksander Śliwka | 1995 | 198 | Przyjmujący |
15. | David Smith | 1985 | 201 | Środkowy |
19. | Dmytro Pashytshyy | 1987 | 205 | Środkowy |
21. | Wojciech Żaliński | 1988 | 196 | Przyjmujący |
22. | Erik Shoji | 1989 | 184 | Libero |
71. | Korneliusz Banach | 1994 | 180 | Libero |
99. | Norbert Huber | 1998 | 207 | Środkowy |
Trener: Tuomas Sammelvuo
Asystent trenera: Michał Chadała
Asystent trenera: Adam Swaczyna
Trener przygotowania fizycznego: Piotr Pietrzak
Fizjoterapeuta: Paweł Brandt
II fizjoterapeuta: Bartosz Hołobut
Statystyk: Marcin Nowakowski
W drodze na tron:
1. Tak to się zaczęło
2. Mostostal - spełnione marzenia
3. Klub Kibica
4. Pierwsze "złoto"
5. Tylko czy aż?
6. Wspaniali chłopcy
7. Naj-wspanialsi
8. Niepokonani
9. Europo, witaj nam!
10. Znowu na tronie
11. Nie zawsze można wygrywać; 12 Wrócimy
13. Chłopcy na "piątkę"
14. "Na równi pochyłej"
15. Sezon jednego play-offu
16. Powtórka z rozrywki
17. Wracamy na salony
18. O krok od medalu
19. Trzy finały
20. Koniec epoki
21. Nowe otwarcie
22. Sukces czy porażka
23. Jaki początek, taki koniec
24. Znowu na tronie!
25. Dwie korony
26. Rozczarowani X 3
27. Odzyskane korony
28. Zwycięzca bez korony
29. Najlepsi w Europie
30. Trzy korony
32. Pokaleczony sezon
|