Czwarte miejsce na zakończenie sezonu 2009/2010 kędzierzyńskie środowisko siatkarskie oceniło słusznie jako porażkę, zwłaszcza że ZAKSA zajęła drugą lokatę po sezonie zasadniczym, później stoczyła emocjonujący pojedynek z Jastrzębskim Węglem o finał, składający się z pięciu odsłon, a w meczu o brąz do zwycięstwa potrzebowała dwóch piłek. Nic więc dziwnego, że nieco zirytowani sponsorzy postawili przed zespołem bardziej kategoryczne cele, a to z kolei wymagało wzmocnień.
Zaczęło się od spektakularnego powrotu do zespołu Sebastiana Świderskiego, o czym od kilku lat marzył prezes Pietrzyk i podpisania umowy z Patrykiem Czarnowskim, środkowym, który zrobił w kończącym się sezonie ogromne postępy i nie mniejsze wrażenie, grając w zespole z Jastrzębia.
"Znam Kędzierzyn, wiem, że siatkówka jest pasją wielu mieszkańców i działaczy. Ci ostatni od kilku lat starali się mnie ściągnąć. Co roku były telefony, pytania, propozycje. Broniłem się dosyć długo, aż się skusiłem. Klub jest dobrze zorganizowany. Na bardzo wysokim poziomie ma zaplecze szkoleniowe i treningowe. Dla mnie to wielka radość, bo wiem, że w takim klubie można spokojnie trenować, grać i osiągać sukcesy."- mówił o swoim powrocie Sebastian, który siedem ostatnich lat spędził we Włoszech.
To właśnie jego transfer pociągnął następne. Jeszcze media nie ochłonęły po podpisaniu umowy z Sebastianem i Patrykiem, a już do prasy dotarły kolejne wiadomości: do Kędzierzyna przyszli kolejni reprezentanci - Piotr Gacek i Paweł Zagumny. Powracający z Grecji Zagumny miał wiele ofert z zagranicy i z Polski, m.in. z Rzeszowa, ale wybrał Kędzierzyn, bo bardzo chciał grać ze swoim przyjacielem, Sebastianem Świderskim. "Ważne było także to, że ZAKSA zbudowała mocny zespół, ma nową, funkcjonalną halę, jest dobrze zarządzana i ma wielkie tradycje."- mówił w jednym z wywiadów o swojej decyzji. Ostatecznie do klubu zakontraktowano jeszcze Tine Urnauta, Słoweńca, który zrobił bardzo dobre wrażenie, grając w zespole z Piacenzy oraz Grzegorza Wójtowicza, wychowanka MMKS-u, który ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Jokerze Piła i Prezes Pietrzyk mógł ogłosić koniec okresu transferowego:
"Na pewno mogę powiedzieć, że mierzymy w medal. Mamy zespół, który stać na walkę w ścisłym finale."- mówił.
Nie tylko nowy i silniejszy skład zapowiadał nowy sezon. Nowy też był kalendarz rozgrywek. Po raz pierwszy runda zasadnicza składała się z dwóch części. W pierwszej, tak jak poprzednio, zespoły grały 18 meczów - każdy z każdym - mecz i rewanż. Następnie podzielone zostały na dwie grupy: medalową i spadkową. Pierwsza składała się z sześciu zespołów z pierwszych sześciu miejsc, a druga z - czterech ostatnich. Znów taki sam układ gier, z tym że drużyny zachowywały wszystkie wcześniej zdobyte punkty. Po rozegraniu kolejnej serii systemem: mecz i rewanż pierwsze cztery drużyny przystąpiły do walki o medale, według rozkładu: pierwszy z czwartym oraz drugi z trzecim, a drużyny z drugiej grupy walczyły o pozostanie w lidze.
Liga ze względu na mistrzostwa świata rozpoczęła się późno, bo 22 października, a i nastroje wokół siatkówki wobec fatalnego występu biało-czerwonych we Włoszech nie były najlepsze. Rozpoczęła się ligowa gonitwa. Mecze: weekend - środa - weekend bardzo prędko pokazały, że zawodnicy więcej czasu spędzają w podróżach niż na sali i siłowni.
ZAKSA zaczęła bardzo dobrze - od trzech zwycięstw. Potem przyszły dwie porażki i w piątej kolejce podopieczni Krzysztofa Stelmacha udali się do Rzeszowa. Tam doszło do wydarzenia, które zmroziło siatkarskie środowisko w Polsce, a ZAKSĘ pozbawiło zawodnika, wokół którego budowany był cały zespół. Podczas ataku z drugiej linii Sebastian doznał zerwania mięśnia czterogłowego uda i został wyeliminowany z gry praktycznie do końca sezonu.
Kontuzja odcisnęła się głęboko na psychice zespołu, co przełożyło się na słabsze występy: wymęczone zwycięstwo 3:2 z Fartem, porażka z Częstochową i pięciosetowy wygrany pojedynek z Delectą, Olsztynem oraz z Wieluniem. W tym czasie prezes Pietrzyk przystąpił do poszukiwania następcy Sebastiana, chociaż było to bardzo trudne. Na nieszczęście kontuzji nabawił się również Grzegorz Pilarz, tak więc w zespole brakowało dwóch zawodników. Jako pierwszy kontrakt podpisał słoweński rozgrywający Tomislav Smuc, który związał się z ZAKSĄ na dwa miesiące. Niedługo potem Prezes poinformował, że ZAKSA zakontraktowała Brazylijczyka, Idnera Faustino Limę Martinsa, który wcześniej z powodzeniem grał m.in. w VfB Friedrichshafen. "Świderskiego nie da się zastąpić, ale będziemy robić wszystko, żeby znaleźć zawodnika grającego na podobnym, wysokim poziomie. W Polsce już takich nie ma, więc poszukamy za granicą. - mówił.
Ostatecznie ZAKSA zajęła trzecie miejsce po pierwszej rundzie i awansowała bezpośrednio do turnieju finałowego Pucharu Polski, który odbył się w Warszawie na Torwarze.
Kędzierzynianie w drodze do finału pokonali 3:1 obrońcę Pucharu, Jastrzębski Węgiel, potem AZS Częstochowa w takim samym stosunku i awansowali do meczu finałowego. Tu rywalem była Skra, która rok wcześniej straciła Puchar i teraz zamierzała go odzyskać. ZAKSA nie była w stanie zatrzymać bełchatowian, ale pokazała, że mimo perturbacji zamierza liczyć się w tym sezonie. "Dotarcie do ścisłego finału należy uznać za pozytyw. Po drugie w ciężkim okresie 10 dni wygraliśmy wyjazdowe mecze ligowe w Kielcach i Częstochowie, gdzie zdobyliśmy komplet punktów, a w ćwierćfinale i półfinale Pucharu Polski pokonaliśmy Jastrzębie i Częstochowę. Zwycięstwa wzmacniają morale drużyny. To ogromny kapitał."- komentował na gorąco występ swoich podopiecznych trener Stelmach.
W międzyczasie kędzierzynianie awansowali do Challenge Rund Pucharu CEV, w którym na początku lutego zmierzyli się z VfB Friedrichshafen. Tym razem Runda Challenge nie zakończyła przygody naszych siatkarzy z Pucharem CEV, jak to było w poprzednim roku. Kędzierzynianie pokonali Niemców, a w półfinale wygrali z CSKA Sofia i awansowali do finału, gdzie czekał na naszych siatkarzy słynny Sisley Treviso, który w drugim półfinale pokonał drugi polski zespół, Resovię Rzeszów. We Włoszech ZAKSA niespodziewanie wygrała z Włochami 2:3 i w Kędzierzynie pojawiła się nadzieja na zdobycie Pucharu. Niestety, wypełniona do ostatniego miejsca hala "Azoty" nie stała się świadkiem mega sensacji: ZAKSA przegrała 1:3 drugi mecz, a potem "złotego seta" i ostatecznie na szyjach niebiesko-biało-czerwonych zawisły srebrne medale, co i tak było wydarzeniem historycznym w dziejach klubu i polskiej siatkówki.
Dwa finały stały się faktem. Teraz pozostał jeszcze jeden cel - medal mistrzostw Polski. Do końca ZAKSA toczyła walkę o play-ofy z AZS-em Częstochowa i Politechniką Warszawską. Po zwycięstwie nad Resovią Rzeszów kędzierzynianie zapewnili sobie trzecie miejsce i do walki o medale stanęli w parze właśnie z zespołem z Rzeszowa. Dwa razy z rzędu właśnie podopieczni trenera Ljubo Travicy przekreślili nadzieję naszych siatkarzy na medal. Tym razem ZAKSA nie dała się pokonać. Po czterech meczach było 3:1 dla podopiecznych Krzysztofa Stelmacha i trzeci finał stał się rzeczywistością.
"Nareszcie! Najpierw mieliśmy serię porażek z Jastrzębiem, ostatnimi laty z Resovią. W zeszłym sezonie byliśmy blisko finału, nie udało się, a potem na własne życzenie przegraliśmy nawet brąz. Teraz wreszcie jest długo wyczekiwany sukces. Osiągnęliśmy trzy finały, co - przy obecnym systemie rozgrywek i kadrowych perturbacjach - jest prawdziwym wyczynem. Nigdy nie mieliśmy takiej plagi kontuzji, a mimo to się udało. Poza tym namieszaliśmy w Pucharze Polski i zorganizowaliśmy finał Pucharu CEV. Przypomnę, jak nas skreślano, zwalniano trenera Stelmacha... A teraz wszyscy nam gratulują. - Ale do pokonania jest jeszcze Skra Bełchatów." - mówił uradowany sternik ZAKSY.
Trzeci finał też okazał się wydarzeniem godnym mistrzostwa Polski. ZAKSA nie zadowoliła się "srebrem", lecz zmusiła Skrę do maksymalnego wysiłku i mimo tego że przegrała, po czwartym meczu mocno szczęśliwy Jacek Nawrocki, szkoleniowiec Skry, mógł powiedzieć: "Dziękuję wam, chłopaki, za ten sezon, za to siódme mistrzostwo. Tylko my wiemy, z jakim trudem nam ono przyszło. To był najtrudniejszy finał Skry i uwierzcie mi, że wiem, co mówię, bo byłem przy boisku podczas każdego z nich." Równie szczęśliwy był trener ZAKSY. W jednym z wywiadów na zakończenie rozgrywek powiedział : " ... wykonaliśmy swoje zadanie i czapki z głów przed moimi zawodnikami. Podziękowałem im za sezon i jestem z nich dumny za to, co demonstrowali podczas bardzo trudnych rozgrywek."
Kibice też byli i są dumni oraz szczęśliwi. Dali temu wyraz podczas finałów Pucharu CEV oraz meczów finałowych PlusLigi, gdy gromkim: "Dziękujemy, dziękujemy!" wyrażali swą wdzięczność.
Autor: Janusz Żuk
Nr
Imię i Nazwisko
Rok urodzenia
Wzrost
Pozycja
3.
Dominik Witczak
1983
198 cm
Atakujący
4.
Grzegorz Pilarz
1980
190 cm
Rozgrywający
5.
Paweł Zagumny
1977
200 cm
Rozgrywający
6.
Idner Lima Martins
1978
194 cm
Przyjmujący
7.
Jakub Jarosz
1987
196 cm
Atakujący
8.
Juryj Gladyr
1984
203 cm
Środkowy
9.
Patryk Czarnowski
1985
202 cm
Środkowy
11.
Tomiaslav Smuć
1976
190 cm
Rozgrywający
12.
Wojciech Kaźmierczak
1982
199 cm
Środkowy
13.
Sebastian Świderski
1977
193 cm
Przyjmujący
14.
Grzegorz Wójtowicz
1989
191 cm
Przyjmujący
15.
Piotr Gacek
1978
185 cm
Libero
16.
Michał Ruciak
1983
190 cm
Przyjmujący
17.
Tine Urnaut
1988
201 cm
Przyjmujący
Trener: Krzysztof Stelmach
II Trener: Andrzej Kubacki
Trener przygotowania fizycznego: Alejandro Bertorello
Fizjoterapeuta: Paweł Brandt
II fizjoterapeuta: Remigiusz Koteluk
Statystyk: Oskar Kaczmarczyk